Podróż (Prawie) dookoła Sycylii
Pomysł zrodził się zimą. Za oknem było ciemno, zimno i smutno, co potęgowało tęsknotę za błękitnym niebem i ciepłym morzem. Sycylia wydawała się idealnym pomysłem. Planowanie poszło gładko, natomiast na wyjazd musieliśmy czekać do września. Studiowanie map i przewodników, planowanie trasy też było jakimś pomysłem na rozgrzewkę i przegonienie polskiej, zimowej smuty. Wyruszyliśmy w cztery osoby samochodem zapakowanym sprzętem campingowym. Nie było szczegółowego planu tylko kilka murowanych punktów (każdemu według gustu), a później "się zobaczy". Po 26 godzinach jazdy byliśmy za Salerno. Było późne popołudnie a do celu jeszcze kilka ładnych godzin. Zdecydowaliśmy się na zjazd z autostrady, kąpiel w morzu i noc "na dziko". Trafiliśmy na urokliwą zatokę. Nastepnego dnia wyruszyliśmy w dalszą podróż. Po następnych kilku godzinach jazdy dojechaliśmy do Villa San Giovanni, skąd rozpościerał się widok na cel naszej podróży - Sycylię.
Będąc na Sycylii, Taorminy chyba nie da się ominąć. Ja o tej miejscowości wiedziałem tyle, że Luc Besson nakręcił tutaj swój słynny "Wielki Błękit". Stąd wynikło moje, hmm rozczarowanie to może nie jest właściwe słowo, ale napewno zaskoczenie. Spodziewałem się urokliwej miejscowości przytulonej do błękitu wód, pachnącej owocami morza, z gwarną przystanią. Tymczasem zastałem bardzo urokliwą mieścinę, pełną malowniczych uliczek i zabytków, do której najlepiej jest się dostać kolejką linową! Zaskoczenie było bardzo pozytywne, co jeszcze mocniej utwierdziło mnie w przekonaniu, że studiowanie wszystkich dostępnych przewodników, przeglądanie setek zdjęć w internecie przed wyjazdem pozbawia nas tego smaczku odkrywcy. Ja Sycylię odkrywałem oczywiście dla siebie :)
Wycieczki na Etnę nie byłem w stanie sobie odpuścić. Dla mnie to było kwintesencją całego wyjazdu (jestem geologiem). To o czym uczyłem się na studiach, miałem możliwość zobaczyć na własne oczy, dotknąć a nawet powąchać gazy wulkaniczne. Wulkan zdobywaliśmy od strony południowej. Na wysokość 2500 m n.p.m. dostaliśmy się kolejką kabinową, gdzie przesiedliśmy się w terenowe pojazdy. Zawieziono nas na wysokość 2920 m n.p.m. - Torre del Filosofo. Tam rozpoczął sie spacer dookoła nieczynnego (wówczas) krateru.
O ile Taormina mnie zaskoczyła, to Syrakuzy były miejscowością jakich się spodziewałem na Sycylii. Ze wszystkich stron otoczona morzem, w swojej najstarszej i najciekawszej cześci ulokowanej na wysepce - Ortigia. Miasto jakby pogrążone w letargu, tylko turyści uwijają się deptakami i ciasnymi uliczkami.
Kolejne zaskoczenie - Valle dei Templi, czyli Dolina Świątyń położona na wzgórzu. Miejsce pełne starożytnych świątyń oraz ich licznych szczątków, porozbijanych kolumn i innych elementów liczących 2,5 tysiąca lat. Zaczynamy zwiedzanie od Tempio di Giunone (Świątyni Junony), mijamy świetnie zachowaną Świątynię Concordii, a spacer kończymy przy kolumnach Świątyni Heraklesa. Wszystko w palącym słońcu, przed którym nawet cień wiekowych oliwek nie jest w stanie nas uchronić.
Po dojechaniu na północne wybrzeże Sycylii mieliśmy w planach zwiedzenie Palermo. Jednak niesamowity tłok już na przedmieściach i wszechobecny dźwięk klaksonów skutecznie nas odstraszył. W zamian skierowaliśmy się do Monreale, aby zwiedzić pamiątkę potomków Wikingów nie pośród zimnych norweskich fjordów, lecz pod gorącym sycylijskim słońcem. Katedra w Monreale pochodzi z okresu panowania Normanów na tej wyspie.
Cefalu ujrzeliśmy z drogi prowadzącej wzdłuż wybrzeża od strony zachodniej i zaparło nam dech w piersiach. Naszym oczom ukazało się skupisko białych domków wciśniętych w błękit wody. Miasteczko zdaje się wpychac w otchłań morza potężna góra wznosząca się nad półwyspem. Cefalu "od środka" okazało się równie ciekawe i malownicze. Próba zbłądzenia pośród pochyłych, wąskich uliczek kończyła się zawsze na brzegu morza lub pod pionową skałą.
To miał być ostatni nocleg na Sycylii. Półwysep Milazzo został wybrany patrząc na mapę - bo taki fajny "dzyndzel". Znaleźliśmy zupełnie pusty camping, do końca pobytu nie mieliśmy pewności czy jest czynny. Sycylia żegnała nas burzową pogodą, ulewami i wzburzonym morzem. W planach mieliśmy jeszcze rejs na wyspy Eolskie (Liparyjskie) ze słynnym Stromboli. Niestety ze względu na pogodę, zwłaszcza gęstą mgłę zrezygnowaliśmy z tej atrakcji. Budżet był już mocno nadwątlony i było ryzyko, że oprócz choroby morskiej niewiele zostanie nam w pamięci. Z żalem, ponownie pokonywaliśmy Cieśninę Messyńską powtarzając sobie w duchu - 2 tygodnie to tak krótko!
Zaloguj się, aby skomentować tę podróż
Komentarze
-
No, ale do Palermo koniecznie! Ja bym mój Wrocław zamieniła tylko na to miasto:)
-
Gratuluję świetnej podróży - i to w dodatku samochodem! Ciekawie opisana i z masą fajnych zdjęć jest to podróż! Z przyjemnością mi się oglądało i czytało:) Z wielką chęcią chciałbym tam pojechać kiedyś, ale już wiem na pewno, że dwa tygodnie, to o wiele za mało! A Autorowi życzę powrotu na Sycylię i dokończenie zwiedzania:) Pozdrawiam!
-
Czyli, należy wracać :)
A do tego, jest to odpowiedź na pytanie, dlaczego ja na przykład wybrałam sobie jeden ulubiony kraj - bo łatwiej po troszeczkę ogarnąć "niemal wszystko" - choć i w tym przypadku nie jest to łatwe, ale łatwiejsze, niż kwestia wyboru, czy Japonia, czy Madagaskar czy może Antarktyda ;)
Moja Sycylia ma sporo białych plam, ale wiem na pewno, że tam wrócę i cieszę się na to :) -
Pewno, że żałuję i to jak!
Cięgle te wybory i kompromisy.
Sam walczyłem ze sobą - powiesić aparat na szyję i wspiąć się na skałę, tam napewno będzie piękny widok na zatokę. A może jednak założyć maskę i popływać z bajecznie kolorowymi rybkami i innymi stworkami?
I tak bez przerwy, na każdym kroku. -
PS już jest dobrze ze zdjęciami, niepotrzebnie zaalarmowałam:)
-
Oj, to "prawie", to mój ulubiony "daleki zachód"... Żałujcie!
Co się dzieje ze zdjęciami? Wiele z nich się nie pokazuje, co dziwnego, również flaga...
A, geologu, zapraszam na moją Sycylię, tam jest strona północno-wschodnia Etny i super ciekawe góry Sartorius, oraz masa różnych odcieni lawy :)
A w Monreale nie widzieliście krużganków? Szkoda...
fajna podróż :) pozdrawiam...